sobota, 13 sierpnia 2011
08/2011, edynburg.
nieustannie i nieodmiennie fascynuje mnie zabudowa tego miejsca.
co krok odkrywasz tu jakieś niespodzianki, trafiasz na manowce, w miejskie pułapki: wciągają cię niepozorne wydawałoby się bramy, które - w rzeczywistości - są ulicami. przemierzasz zaułki zamieniające się w ciągi schodów, znajdujesz ukryte ogrody, podwórka lub kręte przejścia prowadzące nieuchronnie do jakiegoś pub'u. tutejsi nazywają te uliczki wynd albo close, rozpościerają się one wokół castle hill, tworząc dziwne labirynty, splątaną sieć starego miasta. można się tu łatwo zgubić, ale przy okazji kilka fajnych widoków można znaleźć.
-
mania szewska
w:
6x6,
black-and-white,
edinburgh,
fotografia,
hasselblad,
notatki,
scotland
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Fajnie napisane.Fajnie napisane.
OdpowiedzUsuńZgadzam sie z powyższym:-))
OdpowiedzUsuńzapamiętam sobie
OdpowiedzUsuńKamienno-ceglana architektura zawsze mnie pobudzała. W dodatku gdy jeszcze uliczki są wąskie to już bajka.
OdpowiedzUsuń