wtorek, 4 października 2011
09/2011, magda. to była dziwna sesja, z magdą umówiłyśmy się praktycznie z dnia na dzień, bez stylizacji, bez wizażu, czyli tak, jak to lubię najbardziej. od początku w sumie czułam, że - tak jak większość modelek - magda wolałaby lepiej się przygotować, ale tak naprawdę obie nie miałyśmy na to czasu. powiedziałam jej nie martw się, nie interesują mnie twoje ciuchy ani kosmetyki, chcę sfotografować cię taką jaką jesteś, bez narzucania ci swojej wizji ciebie... i nie wiem czy mi się udało, bo w końcu zabrałam magdę do lasu, opowiadając jej wciąż różne historie z twin peaks, o zawiniętym w folię ciele laury palmer, o grzecznej lecz pełnej sprzeczności, małej, perwersyjnej audrey kochającej i nienawidzącej swojego ojca, o ludziach w miasteczku mających swoje mroczne sekrety i ciemne sprawki. i o tym, że w każdym z nas, nawet w najbardziej poukładanej i samoświadomej osobie jest jakiś pierwiastek niepoznawalny, coś co budzi w nas lęk lub melancholię, gdy się o to ocieramy, iskra szaleństwa, która może wywołać wielki pożar.
opowiadałam tak, opowiadałam, a potem robiłam magdzie zdjęcia w krzakach.
no i wygląda na to, że udało mi się ją porządnie wystraszyć...
-
mania szewska
w:
6x6,
black-and-white,
fotografia,
hasselblad,
ludzie,
notatki,
polskie
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
hehe...powinnać z torby wyjąć dmuchanego sierściucha . nie pamietam jak miał na imie, ale latał tam taki zarosniety koleś.
OdpowiedzUsuńno owszem, wystraszona jak w blair witch project :)
OdpowiedzUsuń:)))
OdpowiedzUsuńmrok i orzeszki !
OdpowiedzUsuńmalwina - zarośnięty koleś tam latał? serio? mariuszek? :)
OdpowiedzUsuńHahahaha, mrok i orzeszki! Dobre:DDDD
OdpowiedzUsuńgenialnie
OdpowiedzUsuń