piątek, 21 października 2011
10/2011, edynburk.
zeszła niedziela była chyba ostatnim słonecznym dniem tej jesieni. spędziliśmy ją w ogrodzie botanicznym, co uświadomiło mi, że do długiej-listy-rzeczy-które-lubię muszę dopisać jeszcze sekwoje. pewnie kiedyś pokażę na blogu jakieś ich zdjęcie. jak mi się je uda zmieścić w kadrze. całe.
tymczasem jednak pocieszam się tym jednym, metafizycznym pstrykiem o jesieni w ogrodzie, gdzie ani jesieni, ani ogrodu, ani nawet modela za bardzo nie widać.
-
mania szewska
w:
6x6,
black-and-white,
edinburgh,
fotografia,
hasselblad,
ludzie,
notatki,
scotland
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
jedno z tych zdjęć, które chciałabym mieć na ścianie.
OdpowiedzUsuńcoś mnie prześladują te zdjęcia w krzakach
OdpowiedzUsuńjakież to o duszy i przemijaniu
OdpowiedzUsuńfajne maniucha ;)bardzo
OdpowiedzUsuńCudownie proste i wieloznacze zarazem.
OdpowiedzUsuń