zagrajmy w taką grę. nie, nie, żaden rebusik, dość już tych tanich obciachów. żadne też skrable, bo wiadomo, że w słowa to ze mną nie wygracie...
otóż ta gra nazywa się: jedno zdjęcie dziennie.
pewnie każde z was próbowało zagrać w nią już kiedyś, prawda? i pewnie każde z was wie, że analogowym aparatem, to tak za bardzo nie można. oczywiście, są tacy, którzy mają polaroida, lub tacy, co sprytną cyfróweczką napstrykają tysiące obrazków, z których wybiorą ten jeden, inny od innych, takich samych. są pewnie i tacy, co nawet z tradycyjnej lustrzanki potrafią dostarczyć zdjęcia w 48 godzin, przy czym jak sądzę sesja zajmuje im - pi razy oko - godzinę, następne czterdzieści parę spędzają czekając na wywołanie i skanowanie filmu w labie, a przez ostatnich kilka minut patrzą, jak płoną ich negatywy. to musi być zresztą bardzo rock'n'roll-owe uczucie, tak zaprószyć ogień w sztuce...
gotowi? dobrze, reguły są proste, jedno zdjęcie dziennie. powiedzmy - fotograficzne haiku. tu, zagranicą mają na to takie miłe określenie, photographic statement. czymkolwiek. mobilkiem. cyfróweczką. polaroidem. otworkiem. wielkim formatem. czy - jeśli macie cierpliwość i czas - małym obrazkiem, średniakiem. na blogu, facebooku, portalu, stronie internetowej. nie dla mnie, dla siebie. jedno zdjęcie dziennie. przez siedem dni. od teraz. od zaraz. już.
wchodzę
OdpowiedzUsuńlubię to.
OdpowiedzUsuńnie wyrabiam. mam dużo słabszą średnią
OdpowiedzUsuńmożesz mi okazywać swoje emocjonalne, przyjacielskie, lubię to wsparcie
OdpowiedzUsuńWszedłbym, ale z powodu remontu (czytaj: totalnego syfu w chacie) nie mam gdzie wołać ;)...
OdpowiedzUsuńniestety mój Canon nie ma wystarczającej pamięci, ale duchem jestem z Wami
OdpowiedzUsuńusłyszałam dziś o paleniu negatywów; powaliło mnie to
OdpowiedzUsuńbo jest powalające
OdpowiedzUsuńwchodze.
OdpowiedzUsuńwchodzę, ale na efekty trzeba będzie poczekać w moim przypadku. podobuje się mnie idea ta :)
OdpowiedzUsuńale zrobić jedno zdjęcie dziennie, czy pokazać? :)
OdpowiedzUsuńIt's up to you
OdpowiedzUsuńno to wchodzę :)
OdpowiedzUsuńCzekam na zdjęcia:)))
OdpowiedzUsuńTrafiłem tu przez wpis Lu na facebooku. Gram od wczoraj :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
:)
OdpowiedzUsuńnic tylko sie cieszyc
OdpowiedzUsuńrobię zdjęcia każdego dnia. tak mi się zdaje. w sumie to ręki nie dam uciąć.
OdpowiedzUsuńJa gram w zielone
OdpowiedzUsuńbralam udzial w takim projekcie przez ponad 3 miesiace. niezle to bylo. zostalam zaproszona przez jednego fotografa z Rumunii.
OdpowiedzUsuńzabawne bylo to, ze mialam krotka przerwe, bo zostawilam aparat u znajomej przez przypadek i nie mialam jak go stamtad odebrac;)
calosc jest tutaj:
http://sfaramat.blogspot.com/
no i jak wiesz ostatnio postawilam na wiekszy hardkor ( dla mnie mnie oczywiscie), czyli jeden rysunek dziennie, ale po tym, jak zaczelo sie wiecej roboty, nie dalam rady tego kontynuowac. zreszta sprawilo, ze zaczelam dosc mechanicznie i bezmyslnie rysowac, a nie o to mi chodzilo. ale doswiadczenie jest.
OdpowiedzUsuńbałam się własnie, żeby nie wpaść w te mechaniczne takie odruchy, że muszę coś tam pstryknąć, dzień w dzień. ale już teraz, z perspektywy ponad 3 miesięcy myślę o tym bardziej jak o innej części bloga niż projekcie foto. bardziej ma to wartość dla mnie pamiątkową niż jakieś tam artystyczne srututututu
OdpowiedzUsuńhm, ja wlasnie coraz wieksza obsesje mialam, zeby sie nie powtarzac, zeby bylo inaczej itp, chociaz jak teraz na to patrze, to strasznie schematyczne te moje zdjecia byly. moze powinnam wlasnie teraz powtorzyc to i zobaczyc, jaka roznica po trzech latach. mysle, ze to jest bardziej dobre cwiczenie, niz artystyczne srututuu i tak samo myslalam o tym moim rysowaniu codziennie. zedytowalam tę moja nową notkę, dodając link do Ciebie, jesli nie masz nic przeciwko.
OdpowiedzUsuńno i najbardziej mnie wkurzala ta moja fatalna cyfrowka, ale tego nie przeskocze, bo nie mam lepszej! ;)
OdpowiedzUsuńkiedyś próbowałam robić taki projekt na kliszy, miałam w planach miesiąc, 36klatek. wymiękłam po pierwszej dziesiątce.
OdpowiedzUsuń