środa, 18 listopada 2009
odgrzebałam stare skany z zalaszcza. grudzień 2005, wiosna 2006, a może kiedy indziej, nie pamiętam zbyt dokładnie, dawne dzieje, było minęło i już nie wróci. ani ci ludzie, ani te miejsca, ani tamte czasy, wieczory przy piwie i papierosach, poranki na ganku, z kajką, kawą i fajką, włóczące się wszędzie koty, gorzka żołądkowa na każde przeziębienie i od byle okazji. i ta umiejętność, jak bezpowrotnie utracona leworęczność: nalewania równo, aż do krawędzi kieliszka, bez uronienia jednej kropelki.a wydawało by się, że nostalgia to taka rzadka choroba u dzisiejszych emigrantów.
-
mania szewska
w:
black-and-white,
fotografia,
kolorowe,
notatki,
polskie,
zwierzaczki i roślinki
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
ten pieco-kominek miedzykuchenny, bardzo mi się spodobał.
OdpowiedzUsuńKażda emigracja po pierwszym okrzepnięciu w nowych realiach, z upływem czasu zmusza nas do wspomnień, odświeżania pamiętanych i częściej zapomnianych obrazów sprzed lat:)
Tak, ulubiona seria Mańki.T roniu ma rację, że im dłużej jesteśmy na emigracji, tym częściej wracamy do takich sentymentalnych pocztówek a ja wracam razem z Autorką ;]
OdpowiedzUsuńnatomiast ci co sa tu, pragna byc z dala od tego co tu zastaja. marzenie o powrocie pewnie pozostaje slodkie do momentu kiedy nie trzeba tu wracac. z daleka wszystko wyglada lepiej
OdpowiedzUsuńjednym słowem wszędzie dobrze gdzie nas nie ma
OdpowiedzUsuńthe grass is always greener on the other side of the fence
OdpowiedzUsuń