poniedziałek, 28 lutego 2011


02/2011, wrocław.

piątek, 11 lutego 2011


11/2010 loch ness.

poniedziałek, 7 lutego 2011

obejrzeliśmy 127 godzin, taki film o kawałku skały i kawałku ciała.
bardzo dobry film.

01/2011, edynburg, widok z north bridge na stare miasto i dach stacji kolejowej. jak już wcześniej pisałam - ulubione miejsce samobójców.
my jednak wybraliśmy to miasto dlatego, że w którejś gazecie było na pierwszym miejscu listy iluś-tam-miejsc-najlepszych-do-życia.
owszem, edynburg jest piękny, inspirujący, fajny.
jest tu tak-jakby-morze, są tak-jakby-góry, tak-jakby-lotnisko. są uniwersytety, teatry, kina, sklepy, kluby, festiwale.
i żyć tu można jak człowiek, w dodatku za rozsądne pieniądze.
tylko czasem jego ponura architektura, pogoda i długa, przykra zima przytłaczają cię i masz wrażenie że nie ma tu czym oddychać. ale może to po prostu zwykła sezonowa depresja. albo melancholia. albo nostalgia, przeklęta emigrancka przypadłość.

mam bilet do wrocławia i odliczam dni.

sobota, 5 lutego 2011

01/2011. edynburg, mariusz.

czwartek, 3 lutego 2011


w edynburgu codziennie mijam na ulicy przedmioty jak te, porzucone, zgubione, zbędne, bezdomne. koło kosza na śmieci zaczyna się ich drugie, jakże niepotrzebne życie.
to jest zupełnie inny świat.

wtorek, 1 lutego 2011

obejrzeliśmy ostatnio kilka filmów z monarszymi historiami w temacie: kochanice króla, elizabeth oraz elizabeth: złoty wiek. i wreszcie the king's speech, swoją drogą fajna rzecz, ale żeby aż dwanaście nominacji do oscara?