poniedziałek, 19 marca 2012

chyba osiągnęłam pewien poziom zmęczenia tą beczką miodu którą jest internet. w sumie nic dziwnego, bo piszę w sieci od jedenastu lat. niektórzy z was zresztą wiedzą o tym bardzo dobrze.
i chociaż prowadziłam różne bardziej-lub-mniej osobiste blogi, to zawsze gdzieś tam gryzłam się w język albo mówiłam o rzeczach poprzez metafory.
zawsze zbyt duża była ilość tych anonimowych kliknięć. kropek i cyferek. obcych. ajpików z tokio, ze zjednoczonych emiratów google i z poznania. cóż, muszę przyznać, że paraliżuje mnie myśl, o tych nieznajomych, trafiających na mojego bloga po wpisaniu w wyszukiwarkę frazy cipka w occie. albo o tych wszystkich wylewających swe żałości nickach, których ego jest dużo bardziej imponujące niż talent, wiedza czy umiejętności, a pamięć - cóż - pamięć krótkotrwała...

przez ostatnie miesiące dużo myślałam o tym, dlaczego i dla kogo właściwie pstrykam i piszę te swoje pocztówki. no bo niby do przyjaciół, ale.... statystyka jest dla mnie bezlitosna:
z tych wszystkich osób obserwujących mojego bloga, tak naprawdę zagląda na niego połowa. połowa tej połowy zna mnie osobiście. połowa z tych co mnie znają osobiście, ma coś do powiedzenia. osiem osób pisze komentarze. a ja te wszystkie pocztówki adresuję do czwórki, czy piątki najbliższych mi przyjaciół.
z tego niewielkiego grona, tylko jedna osoba zagląda tu na bieżąco. druga, przez całe te cztery lata odezwała się kilka razy. trzecia – nigdy, i tak naprawdę nawet nie wiem, czy pamięta jeszcze o istnieniu tej strony i mojej skromnej osoby. czwarta siedzi obok na sofie i wie to wszystko bardzo dobrze. piąta jest zbyt zajęta prawdziwym życiem, więc tylko czasem skrobnie mi jakiegoś maila.

dlatego postanowiłam zmienić trochę swój pomysł na tego bloga. postanowiłam pisać częściej. i gęściej. postanowiłam pokazywać więcej, bardziej różnorodnych zdjęć. niekoniecznie tylko moich. ale przede wszystkim postanowiłam zamknąć bloga dla szerokiej widowni.

następne wpisy będą dostępne tylko dla zaproszonych gości.
na pewno wiecie, jak skontaktować się ze mną prywatnie, żeby to zaproszenie dostać.

piątek, 16 marca 2012


03.2012, mariusz na klifach w dunbar.

czwartek, 15 marca 2012


02.2012 st andrews, ruiny katedry i stary cmentarz.

czwartek, 8 marca 2012


03.2012. dunbar.

niedziela, 4 marca 2012


03.03 - 03.02.2012 (najnowsze u góry). kontynuuję serię jedno zdjęcie dziennie z uporem maniaka. podobnie jak blog jest ona dla mnie jakby protezą pamięci. patrząc na te obrazki sprawdzam sobie: gdzie byłam, co robiłam, co czułam, co myślałam, kim byłam.