środa, 8 grudnia 2010
panayiotis lamprou, portrait of my british wife, 2010 z serii human presence,
zwycięzca drugiej nagrody w taylor wessing photographic portrait prize.
jeden z tych portretów, które przyciągają uwagę i nie pozawalają, by przejść koło nich obojętnie, albo zapomnieć. oczywiście, każde z nas widzi 'te' rzeczy inaczej, dla jednych liczy się cipka, dla innych splot cieni i świateł, są tacy, którzy zauważą tylko resztki śniadania na stole i jeśli mam przyznać szczerze, to dla mnie wspomniane resztki są jednym z najbardziej fascynujących elementów tej fotografii. portret brytyjskiej żony lamprou zapada w pamięć i zmusza do reakcji. jest pełen naturalnej, prostej zmysłowości. pokazuje kobietę pewną siebie, piękną i niezależną. odsłania intymną relację między modelką a fotografem: ich bliskość, ich prywatność. ich poranek, z resztkami nocy i jedzenia. jak dla mnie właśnie na tym, polega moc tego zdjęcia.
przy okazji, lamprou odsłania nasze maleńkie bolączki – zmusza do zadania sobie kolejnego pytania, gdzie sami ustanawiamy sobie granicę. co nazwiemy voyeryzmem, a co - dokumentem, gdzie jest sztuka, a gdzie nasze własne, dobre samopoczucie.
to zdjęcie jest jak powiew świeżości, po latach oglądania wydumanych aktów, lub pseudo-uwodzicielskich i lekko kurwiszonowych fashion-portretów, gdzie siedemnastolatki grają ciężko doświadczone życiem czarne madonny przydomowego ogrodu sztuk, lub zblazowane femme fatale udające, że pozują helmutowi newtonowi. z obowiązkową fifką, kabaretkami i spływającym po twarzy makijażem.
-
mania szewska
w:
6x6,
fotografia,
hasselblad,
notatki
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
"...gdzie siedemnastolatki grają ciężko doświadczone życiem czarne madonny przydomowego ogrodu sztuk", słoneczny tekst :DD
OdpowiedzUsuńMańka, jak ty napiszesz to nie ma chuja we wsi.
OdpowiedzUsuńtak bezdyskusyjnie jest to praca pod dyskusję ;] wiesz...nie bardzo mi leży. chciałbym widzieć ten talerzyk, ten kapelusik, pręgi na udzie, senny poranek, turkus i fiolet...i niby widzę...ale patrzę tam gdzie patrzę i nic nie czuję.
OdpowiedzUsuńpytanie czy bez pipki to zdjecie byloby zapamietywalne? ... jakos nie mam przekonania.
OdpowiedzUsuńja również ;]
OdpowiedzUsuńpisałam już, że każdy widzi te rzeczy inaczej, dla mnie cipka na zdjęciu nie jest jakoś najbardziej rzucającą się w oczy kwestią. i to nie ona mnie interesuje najbardziej, bardziej obchodzi mnie relacja - fotograf modelka i autentyczność, szczerość obrazu (moc tej relacji). być może to dlatego, że cipkę mam własną i jestem z niej całkiem zadowolona. więc też nie zastanawia wcale, jak by to zdjęcie wyglądało bez cipki, cipka jest i tego się będziemy trzymać.
OdpowiedzUsuńna DOBRE zdjęcia patrzę jako na całość. nie bawię się w matematykę nie dodaję i nie odejmuję od obrazu.
ja bym chciał dodać, że cipka pani na zdjęciu kojarzy mi się z obcym
OdpowiedzUsuńzdjęcie jest perwersyjnie subtelne.
OdpowiedzUsuńE tam perwersyjne. Perwersyjne to by ono było jakby dziewczyna zamiast cipki wielkiego penisa miała.
OdpowiedzUsuńAlbo małego.
OdpowiedzUsuńporozmawiajmy o fotografii...
OdpowiedzUsuńotóż ja uważam, że fotografia jest fajna.
OdpowiedzUsuńZdjęcie przypomina zmagania "ze sztuką" początkującego fotografa porno.. Pełno podobnych w sieci xnxx.com - wybierz zakładkę amateur :D zupełnie poważnie.
OdpowiedzUsuńNieład w kadrze , modelka drugiego sortu próbuje zagrać że czuje się komfortowo w tej sytuacji.
Dorabianie filozofii do resztek szamy w garnku , kapelusza w tle czy palmy rzucającej cień [ o ile to palma] ma taki sam sens jak dorabianie filozofii do tego zdjęcia: http://www.bukkaketrinity.com/tgp/tri3501/02.jpg
Też mamy relację z fotografem , też jest cień od drzewa tylko foczka przysłonięta majtkami :D
Błagam Cię - stu krotnie wole patrzeć na zmagania drugoligowego kopisty Newtona niż drugoligowego kopisty Christopha Clarka :)
nawet jeśli robi hasselkiem ;]
OdpowiedzUsuńbez urazy :)
Fajne foto, ale wole nr1 w konkursie. To chyba duze wydarzenie ten TW?
OdpowiedzUsuńnie wiem czemu drogi anonimie odsyłasz mnie do amatorskich stron porno? dla mnie to zdjęcie nie ma nic wspólnego z pornografią. moja definicja pornografii jest chyba inna niż twoja.
OdpowiedzUsuń@ d. Taylor Wessing (kilka lat temu występowało toto pod innymi nazwami) to duży i chyba najciekawszy konkrus fotograficzny poświęcony portretowi w tej części świata. już wcześniej polecałam jednego z jego zwycięzców, ivora pricketta. nie sądzę, żeby wiszące w national portrait gallery zdjęcia robione były przez "początkujących" czy "drugoligowych" fotografów. oczywiście nie wszystkie i nie wszystkim muszą się podobać oczywiście, to jak rozmowa o zupie pomidorowej, czy lubimy ją z makaronem czy może z ryżem.
OdpowiedzUsuńArgument "robione hasselkiem" chyba nie wymaga dłuższego komentarza i mam nadzieję, że to miał być dowcip, bo poważnie traktować tego nie można. Dłuższa wypowiedź pana Anonima (fajnie gdybyście się jednak podpisywali bo nie wiadomo do kogo się odnosić ) zaskakuje infantylnością i mnie zniesmacza, mamy do czynienia z kolejnymi nudnymi komentarzami utrwalającymi pruderię i uprzedzenia polskiego odbiorcy. Odsyłanie do stron z amatorskimi zdjęciami i porównywanie takowych do fotografii Lamprou to przykład na to, że sieć stała się maszynką produkującą ekspertów rodem z lunaparku fotograficznego. Takie tekściki o dorabianiu filozofii, jakie Anonim uzewnętrznił powyżej, nie najlepiej świadczą o ich autorze, nie mają żadnego przełożenia na to co jest interesujące w fotografii i co wartościowego w niej odnajdujemy i co wystawia się w poważnych galeriach.
OdpowiedzUsuń