kolejny na tym blogu wieczór filmowy.
po tym jak kilka dni temu dałam się namówić mariuszowi na oglądani doktora stalowego młotka okładającego pięściami pana kosiarza, było mi łatwiej zgodzić się dzisiaj na fighter'a. przyznaję, że spodziewałam się całkiem innego filmu, nie umiem sprecyzować dokładnie jakiego. bardziej patetycznego? bardziej chałowatego? bardziej amerykańskiego? ostatnio oglądane filmy - których tytuły lepiej przemilczeć - poważnie zachwiały moją wiarą w moc i magię kinematografii.
fighter okazał się miłym rozczarowaniem.
Mania lubi boks? O_o
OdpowiedzUsuńa jakże, jest prawdziwą fanką i lubi jak się leje krew i tryska ślina
OdpowiedzUsuńTiaaa...
OdpowiedzUsuńFajny film
OdpowiedzUsuń