sobota, 7 kwietnia 2012

otóż w tej papce ze strasznie nudnych, banalnych i żenujących filmowych produkcji przez które się ostatnio przedzieraliśmy, pojawiło się wreszcie coś, o czym warto napisać. wczoraj obejrzeliśmy we need to talk about kevin, z doskonałą tildą swinton. fenomenalne zdjęcia i historia, o której niby już wszystko wiesz, a jednak film trzyma cię w napięciu, budzisz się następnego dnia i nie możesz o nim zapomnieć.

4 komentarze:

  1. ja oglądałem przedwczoraj niewielką, ale całkiem dobrze zrobioną Julię (2008). Ten, który Ty oglądałaś jakoś odstrasza mnie :) mam wrażenie (z zapowiedzi, trejlerów itp), że to film o bezradności... A szkoda, bo Tilda to jedna z moich ulubionych aktorek. Oglądałaś 'Michela Claytona'?

    OdpowiedzUsuń
  2. Michaela Claytona niewidzialam. Dobry? Warto? A co do We need to talk... to rzeczywiscie, przygnebiajacy, straszny, realistyczny i... moze to glupie porownanie, ale wczoraj caly wieczor myslalam o tym filmie i naglowkach z polskich portali a propos mamy Madzi. jest pewne podobienstwo w obu historiach.

    OdpowiedzUsuń
  3. Michael Clayton jest ok, dobra chłodna robota, trochę thriller. Myślę, że warto. Oszczędnie fotografowany. No i Tilda, nie jest tam miłością :) Zauważyłem już przy Claytonie i Julii, że Tilda lubi naturalistykę pokazywania siebie, kobiety do bólu realistycznej, nie jest to łatwe dla odbiorcy, ale budzi też pozytywne wartościowanie tego co robi.
    Przed chwilą skończyłem to http://www.filmweb.pl/film/Mamut-2009-438153, nie zostawia obojętnym, miałem jeden moment że się wkręciłem. Sporo jest tam pomiędzy słowami, w milczeniu. Bardzo mi się podobało.

    OdpowiedzUsuń
  4. właśnie dlatego z 'porozmawiajmy..' poczekam jeszcze.
    Historię tego polskiego dziecka na szczęście ominąłem w maksymalnie możliwy sposób (nie mam od lat tv) A to co do mnie dotarło to głównie produkt mediów, szyty na oglądalność. Może ktoś kiedyś pokusi się o jakiś sensowny dokument, wtedy się pochylę nad tą opowieścią.

    OdpowiedzUsuń

komentarze do wpisów podlegają moderacji i publikowane są dopiero po zaakceptowaniu ich przez autorkę tego bloga.