czwartek, 7 czerwca 2012

holga przeleżała dobry rok w pudełku, zdążyłyśmy nawet troszkę za sobą zatęsknić przez ten czas. portra kisiła się w lodówce chyba jeszcze dłużej. nie będę udawać - nie jestem wielką miłośniczką kolorowej fotografii. głównie dlatego, że trzeba chodzić z filmami do labu, spędzać dodatkową godzinę przy skanowaniu... poza tym - przy tutejszym odwiecznym niedoborze słonecznej pogody - robienie zdjęć na kolorowych negatywach wiąże się z wielkim bólem i zgrzytaniem zębami. a jednak mnie coś podkusiło, cholerstwo jakieś.

06.2012 south queensferry. forth road bridge, w latach sześćdziesiątych xx wieku największy most wiszący w europie.

5 komentarzy:

  1. ...slava bohu kolor wygrał z lenistwem :)

    most w oddali robi wrażenie... ale ja nijak od poezji światła na poręczy oderwać się nie mogę... azaliż to holga na pewno? cos za uroczo to wyszło ;)

    ciupaj więcej tych kolorków:) mam wrażenie, że oprócz oceanicznych obszarów 'powagi B&W' masz w sobie odrobinę kolorowego (nawet jesli stoickiego) uśmiechu, prawda ? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapewne nigdy w dłonie me nie wezmę holgi, jednak każdorazowo chętnie oglądam niezwykłe obrazy tworzone przez innych, i może niech tak zostanie. Zawsze fascynowały mnie zniekształcenia i pewna specyficzna forma kształtowania obrazu przez holgową soczewkę. Niebo tutaj albo zaraz będzie burzowe albo już po burzy! Mania koloruj dalej!

    OdpowiedzUsuń
  3. Malowniczo wygląda. Moja Holga też czeka, aż ją przyjdę przeprosić...

    OdpowiedzUsuń
  4. a moja była w Finlandii...i teraz odpocznie...ładne

    OdpowiedzUsuń

komentarze do wpisów podlegają moderacji i publikowane są dopiero po zaakceptowaniu ich przez autorkę tego bloga.