czasem, gdy oglądam zdjęcia, które publikuje się w sieci, to myślę sobie, że ja chyba jestem na bakier z tą całą fotografią. żadne tam "ponad to", już prędzej jakoś tak "obok", raczej.
cóż, prawda jest taka... że ja po prostu lubię sobie pojechać gdzieś koleją. lubię, żeby ładna pogoda była i żeby rzeka tam płynęła.
bo jak jest rzeka, to nie ma bata, musi być gdzieś jakiś mostek.
a mi tak naprawdę wiele więcej do szczęścia nie potrzeba. należę do tych osób, które doznają estetycznych uniesień na widok wszelakiej maści mostów, wiaduktów, kładeczek i tym podobnych.
dlatego kilka tygodni temu wymyśliłam sobie, że pojedziemy do berwick-upon-tweed, malowniczego - choć jakby wymarłego - miasteczka w hrabstwie northumberland, w północnej anglii. o berwick słyszałam tyle, że jest tam 659-cio metrowy most kolejowy, zbudowany w połowie dziewiętnastego wieku. szczęśliwie i z powodzeniem używany do tej pory.
muszę przyznać - spore to to się okazało.

06/2011, royal border bridge.