sobota, 9 stycznia 2010

pocztówka z widokiem na pilrig, ósma rano, zeszły weekend, długi czas i szczękanie zębami...
ach, te cudowne poranki, gdy miasto dogorywa po wczorajszej imprezie a ja idę spędzić kolejną wspaniałą sobotę w mojej wspaniałej pracy.
podobno najstarsi ludzie w edynburku nie pamiętają takiej zimy. nawet nie chodzi o to że śnieg, bo owszem, śnieg czasem pada, ale zazwyczaj po piętnastu minutach zamienia się w smutną ciapę, ponurą breję, sinoszarego gluta spod którego prześwituje równiutko wystrzyżona trawa. więc cały bajer w tym leżeniu. bo teraz spadł i leży. drugi tydzień.
też bym tak sobie, poleżała troszkę.

1 komentarz:

komentarze do wpisów podlegają moderacji i publikowane są dopiero po zaakceptowaniu ich przez autorkę tego bloga.