wtorek, 4 stycznia 2011


dean village 12/2010, a więc stare już, zeszłoroczne przecież. nowy wspaniały 2011 zaczął się dla mnie niezbyt wesoło. siedzę więc w łóżku, z laptopem, stosem chusteczek a do tego rutinoscorbin, lemsip, lemsip, rutinoscorbin, lemsip, lemsip, lemsip. bardzo nierealna mi się wydaje myśl o tym, że w piątek będę w londynie. jeśli nie będę, przepadną mi bilety. i kilka wystaw, które bardzo chciałam zobaczyć...

9 komentarzy:

komentarze do wpisów podlegają moderacji i publikowane są dopiero po zaakceptowaniu ich przez autorkę tego bloga.