poniedziałek, 7 lutego 2011
01/2011, edynburg, widok z north bridge na stare miasto i dach stacji kolejowej. jak już wcześniej pisałam - ulubione miejsce samobójców.
my jednak wybraliśmy to miasto dlatego, że w którejś gazecie było na pierwszym miejscu listy iluś-tam-miejsc-najlepszych-do-życia.
owszem, edynburg jest piękny, inspirujący, fajny.
jest tu tak-jakby-morze, są tak-jakby-góry, tak-jakby-lotnisko. są uniwersytety, teatry, kina, sklepy, kluby, festiwale.
i żyć tu można jak człowiek, w dodatku za rozsądne pieniądze.
tylko czasem jego ponura architektura, pogoda i długa, przykra zima przytłaczają cię i masz wrażenie że nie ma tu czym oddychać. ale może to po prostu zwykła sezonowa depresja. albo melancholia. albo nostalgia, przeklęta emigrancka przypadłość.
mam bilet do wrocławia i odliczam dni.
-
mania szewska
w:
6x6,
black-and-white,
edinburgh,
fotografia,
hasselblad,
notatki,
scotland
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
fajnie jest polecieć
OdpowiedzUsuńCiasne foto.
OdpowiedzUsuńBardzo fajne domki:)
OdpowiedzUsuńFajna perspektywa :-)
OdpowiedzUsuńpięknie ukazuje przepych codzienności
OdpowiedzUsuń